poniedziałek, 5 grudnia 2011

Twórczy szał

Ten temat Art Journala na Scrapującyh Polkach był dla mnie trudny. Bo jak tu stworzyć coś twórczo szalonego, chaotycznego, pokręconego, skoro lubię, jak jest równo, ładnie poukładane i estetyczne? :) Daleko mi do osób, któe wyciągają z szuflady kawałek papieru, biorą nożyczki i po 10 minutach mają przed sobą gotową i zapierającą dech w piersiach pracę. Ja lubię sobie pomyśleć, poustalać sama ze sobą i dziesięć razy poprzykładać jakiś element, żeby go dziesięć raz odrzucić i za jedenastym stwierdzić, że jednak jest fajny i straciłam przez to 15 minut. :D
Dlatego mój wpis dedykuję komuś, kto jest memu sercu z poezji najbliższy - Gałczyńskiemu, który zachwyca się tym, co najprostsze i najpiękniejsze. Bo w życiu nie doceniamy tego, co po prostu jest. A ja lubię się cieszyć nie tylko tymi wielkimi i wzniosłymi momentami, ale tymi najmniejszymi i najprostszymi. :)
Dodałam do tego fragment wiersza "O mej poezji", a fragment, bo jedna część mi się nie zmieściła. :D
Ten wiersz, to dla mnie kwintesencja tego, jaka powinna być poezja. A ponieważ dla mnie Konstanty to człowiek, który ma nieziemską fantazję, to z głowy mojego Mistrza wylatują różne pomysły, a i skrzydlate ryby mnie nie dziwią. ;)
Następnym przystankiem z serii hołd dla ludzi, których kocham będzie Czesław Mozil. :) Wszyscy wiedzą, że go kocham, za to, co robi. Jednak nie wiedziałam, że kocham go aż tak bardzo. :D W piątek był koncert - bilety kupione od ponad miesiąca, nowa płyta w sercu gra, a tu tego samego dnia rano - choróbsko potężne. Nawet nie wiecie, jak się ucieszyłam, że tym razem będzie to koncert z miejscami siedzącymi. :D Usiadłam sobie grzecznie i się wsłuchiwałam dochodząc do wniosku, że taki mały Czesiek z zespołem powinien być załączany do każdej płyty, bo posłuchać takich interpretacji na żywo, to istny skarb. :) Popłakałam się dwa razy - raz przy "Do Laury", a drugi raz przy "Postoju Zimowym", ale wtedy to już nieźle mi kurki puściły, bo nie mogłam się opanować i łzy leciały jak grochy. :D Po tym pozna się prawdziwego artystę - na żadnym koncercie nie słyszałam dwóch identycznych aranżacji tej samej piosenki. Podsumowując - TRZEBA IŚĆ! :)
Lecę, bo kupa rzeczy do zrobienia, a mi wszystko przychodzi tak wolno teraz przez chorobę.
Trzymajcie się cieplutko! :*

8 komentarzy:

  1. To ja sobie zaraz włączę tę piosenki. Dawno nie płakałam ;-)). A z Gałczyńskiego podoba mi się najbardziej prosty wierszyk o miłości - Powiedz mi jak mnie kochasz.
    - Powiem.
    - Więc?
    - Kocham cie w słońcu. I przy blasku świec.
    Kocham cię w kapeluszu i w berecie.
    W wielkim wietrze na szosie, i na koncercie.
    W bzach i w brzozach, i w malinach, i w klonach.
    I gdy śpisz. I gdy pracujesz skupiona.
    I gdy jajko roztłukujesz ładnie -
    nawet wtedy, gdy ci łyżka spadnie.

    Nie wiem dlaczego ta "łyżka" mnie zawsze rozwala ;-)).
    Piękny wpis.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny wiersz, tylko zyskał w tej oprawie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj muszę się zabrać za mój artżurnalowy zeszyt bo poślizg mam okrutny :) Wpis jak zwykle perfekcyjny. Podziwiam warsztat ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Naprawdę niesamowity wpis - przepiękny! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Naprawdę trafiłaś mi w serce tym wpisem...

    OdpowiedzUsuń